piątek, 29 maja 2009

Można już udzielić odpowiedzi na oba postawione kilka dni temu pytania.
Pytanie pierwsze: nie.
Pytanie drugie: nie.

No i bardzo dobrze!

Na szczęście Oxmo Puccino nagrał jedną z najlepszych płyt jakie wyszły w tym roku, więc słuchamy cały dzień i wczoraj też.

środa, 27 maja 2009

oglądaliśmy z profesorem finał ligi mistrzów, ogólnie powrót chujowych dni nastąpił, ciekawe czemu, przecież nic się nie zmieniło

wtorek, 26 maja 2009

daykeeper



ulubiony kawałek profesora dzisiaj. na ripicie od 16. a lot of soul, wersja koncertowa chyba nawet lepsza od studyjnej.
kończą się papierosy

jak to już maj!?

Profesor w niedzielę postanowił przeprowadzić tygodniowy eksperyment który udzieli mu odpowiedzi na dwa wyjątkowo ważne pytania w kontekście jego aktualnej kondycji:
pytanie 1: czy możliwe jest niepicie alkoholu przez minimum tydzień?
pytanie 2: czy w ciągu tygodnia możliwe jest nadrobienie zaległości które systematycznie gromadziły się przez cały semestr?

Pytania te nie dają spokoju profesorowi, owładnęły nim całkowicie, niczym idee fixe! Jaki będzie wynik eksperymentu? Czy profesor przezwycięży swoją słabą silną wolę i wytrwa? Czy też szybko da za wygraną urzeczony barwnymi wizjami roztoczonymi przez któregoś z kolegów? O tym przekonamy się za tydzień, a więc cierpliwości Czytelniku, już niedługo zaczną się barwne i ciekawe przygody, błyskotliwe wymiany zdań i relacje z wiekopomnych wydarzeń, już niedługo profesor rozpocznie nowy rozdział! Tak mówią wszystkie horoskopy, wszystkie łaskawe wróżki!

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Narcicyst - P.H.A.T.W.A

Klip promujący pierwszy solowy album Narcicysta, naszego ulubionego rapera z Kanady, sprawdź koniecznie

wtorek, 31 marca 2009

"What mad Nijinsky wrote/about Diaghilev/Is true of the normal heart"

Kto jest chętny na wyjazd do Supraśla w niedzielę, około godziny 16, do teatru, na spektakl "Bóg Niżyński"?? To jedna z ostatnich szans by zobaczyć ten genialny spektakl inspirowany autentycznym i burzliwym związkiem między światowej sławy gwiazdą rosyjskiego baletu lat 30-tych, Wacławem Niżyńskim, a jego impresariem i zarazem odkrywcą talentu, Diagilevem, najśmieszniejsze że profesor czyta dzisiaj Brodskiego i Audena i w jednym z najważniejszych wierszy Audena w dość ważnym fragmentem jest nawiązanie do ich związku, oczywiście po tym jak profesor przeczytał interpretację tego fragmentu przeprowadzoną przez Brodskiego w ramach jakiegoś wykładu na amerykańskiej uczelni przypomniał sobie że dwa lata temu oglądał spektakl "Bóg Niżyński", który wywarł na nim duże wrażenie i pomyślał, że fajnie by było jeszcze raz obejrzeć to fantastyczne widowisko. I co, wchodzi na stronę Wierszalina i okazuje się że akurat grają tę sztukę właśnie w najbliższy weekend - w sobotę i niedzielę. Rzeczywistość ma więcej dziur niż Windows. No i zabawna jest też rola dziennika Niżyńskiego który łączy oba wybitne dzieła (Audena i Pawluczuka).
To co, kto chętny? Hmm, w zasadzie bezcelowe jest pytanie o to na blogu, na który od dawna nikt już nie wchodził. Ale co poradzić, profesorze.Myślę, że warto też wpaść do Supraśla we wtorek na "Małą pasję", w ramach rekolekcji (sic!), zobaczymy jak z tym będzie.
W każdym razie jest entuzjazm, wszelkie okoliczności zdają się sprzyjać temu rpzedsięwzięciu, profesor jest podekscytowany!

piątek, 20 marca 2009

Lesman

Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.

I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...

Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...

Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.

Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!

Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!

Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...

I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.

Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...

I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...
I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!

Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!

Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?

"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.

I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!

Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!

Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?

Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.

I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?

niedziela, 15 marca 2009

Trzeba do dentysty, zdecydowanie. Profesor przeżywa właśnie bardzo trudne chwile, już 3 tabletki zjadł i nie pomogła żadna ni jedna! No to co, trzeba po papierosy chociaż skoczyć, może to pomoże.

czwartek, 12 marca 2009

pić rok!

aa. i warto odnotować że w niedzielę, 8 marca był profesor wraz  z P.S.'m na balu przebierańców w Warszawie wzbogaconym o występ Pete Rocka! Ale na ten temat rozpisywać się nię będziemy pozostawiając przeszłość przeszłości, w każdym razie było całkiem miło, zawsze to coś lepszego niż kolejny wieczór przed kompem z tym że 2godzinnego oczekiwania na poranny pociąg i drzemki na zimnym dworcu centralnym nie polecam! 

ma-ja maskwa! eta moj dom - eta twoj dom!



profesor sie jara i podskakuje do góry klaszcząc. Polecam! Tylko tę pannę w teledysku powinni zamienić w jakąś syrenkę, trytona albo inną płaskorzeźbę, bo kobieta śpiewająca? to takie banalne!
a najśmieszniejsze jest to że jakiś rok temu profesor zastanawiał się czy by nie przyjąć pseudonimu Marsel/Marsell co za ironia losu i historii!
Spokojnie profesorze, za jakiś rok niejeden dzieciak bedzie sie dziwił słuchając twojej płyty i dojdzie do wniosku że ten system rzeczywistości ma więcej dziur niż windows!

czwartek, 5 marca 2009

today

tomorrow never comes until it's too late/my memory is playing tricks on me!

...

Co za jałowy dzień! Zamiast pouczyć się, poczytać coś, posprzątać cały dzień zmarnowałeś profesorze siedząc przed tym szatańskim komputerem. Co za fatalny wynalazek.. żebyś jeszcze robił coś sensownego, ale nie - ty wolałeś słuchać włoskiego popu (Giusy Ferreri! ^^), grać w kozaków, dungeon keeper, szachy (nigdy wiecej nie graj w szachy na tym oszukańczym kurniku!!) i odświeżać te same strony co zwykle, znów profesorze wolałeś tracić czas, więc teraz miej moralniaka, pamiętaj że musisz przeczytać na jutro 'fchuj' oraz napisać w końcu konspekty, więc naprawdę, życzę powodzenia.

Nowy odcinek Lostów całkiem dobry, co jeszcze co jeszcze, wczoraj małe spotkanie ekyypy,

środa, 4 marca 2009

yesterday (yester me, yester you)

kawałek na dziś, a własciwie na wczoraj:
Atmosphere - Yesterday



plus Wiktor Hugo - Rok 93, good shit, szkoda że z tą wkurwiającą pozytywistyczną manierą napisane, ale mimo wszystko dobra historia i ciekawe wątki z burzliwych lat tuż po ścięciu Ludwika XVI

No i Stevie:

oczywiście!

jechać na Pete Rocka czy nie jechać? Portfel mówi nie jechać, ale taka okazja nie trafia się często, więc pewnie pojadę i będę całą noc pił jedno piwo i palił faje. Hm, chyba najwyższy czas profesorze by poszukać sobie jakiejś pracy.. ale nie, przecież nie zaprzedamy się korporacyjnym molochom, nowoczesnemu niewolnictwu i wyścigom szczurów! Zachowajmy pozorną niezależność... zresztą, po co tam jechać? przecież to nudne i bez sensu.
co więcej, nic więcej, umysł profesora is still playin tricks on him i to jest coraz bardziej niepokojące.

poniedziałek, 2 marca 2009

o, udalo się.
profesorze, popsułeś swego bloga! napraw go natychmiast!

rozmowy gabinetowe vol. 1

Bez zbędnych wstępów, posłużymy się znanym z Iliady motywem i wprowadzimy cię czytelniku w sam środek burzliwej debaty jaka odbyła się właśnie w głowie profesora:
- zastanówmy się, jako że stany głębokiego przygnębienia występują w cyklach, profesor powinien z kalendarzem w ręku przeprowadzić analizę mającą na celu wykazanie z jaką częstotliwością pojawia się dół psychiczny, przyniesie to wymierne korzyści, będziemy mogli z dużą dozą prawdopodobieństwa wytypować najbardziej stresogenne dni w mięsiącu itp w celu zapobieżenia ich wystąpieniu, ograniczenia ich skutków, lub chociaż przygotowania się na te skutki. Tak, to właściwa droga.
- ale przecież profesor nie jest kobietą żeby się bawić w takie rzeczy! Zygmuncie wymyśl coś lepszego, oryginalniejszego! Zresztą nawet gdyby profesor zaczął się tym parać, tymi rubrykami, tabelkami to po 2 dniach i tak by mu się to znudziło i zapomniałby o całej sprawie jakby nigdy nie zaistniała, tak jak to się działo z większością jego postanowień i prób wprowadzenia zmian. wydaje mi się to bezcelowe.
- ale Karolu Gustawie, czy masz lepsze pomysły? W tym patologicznym przypadku to jedyne racjonalne wyjście, profesor z dnia na dzień staje się coraz bardziej schizofreniczny, niedługo przebije w tej kwestii MF Dooma i Madliba razem wziętych!
- rzeczywiście, mnie też doszły już słuchy jakoby rzeczywistość wydawała mu się coraz mniej realna. Słyszałem też, że nękają go zbiegowie okoliczności, także zwykłe wydarzenia i codzienne sytuacje jawią się w jakimś przygaszonym, nierealnym świetle. To niepokojące.
- O tym akurat nie wiedziałem! Karolu, to już poważne objawy, musimy znaleźć remedium! Moją propozycję rozwiązania problemu już znasz, bądź więc łaskaw przedstawić swe pomysły.
- Hm, to ciężka sprawa. moim zdaniem profesor powinien rozpocząć alchemiczny proces indywiduacji, znany praktycznie wszystkim kulturom globu pod różnymi nazwami i w nieco zmienionych formach. Np. w jednej kulturze społeczność lokalna wyganiała takiego pacjenta na kilkadziesiąt dni na pustynię, by tam zastanowił się nad sobą lub umarł, w innych okolicznościach zamykali go w szczelnych komnatach, gdzie ich jedynym towarzystwem były księgi hermetyczne i rozmaite retorty pełne dziwnych kolorowych płynów, w innych kulturach taki pacjent był zobligowany do zastygnięcia na kilka lat w jednej pozycji i wystawiony na działania rozmaitych warunków atmosferycznych, gdzie indziej musiał tłuc przez dobrych kilka lat swą ręką w lustro wody w wiadrze skwapliwie uzupełnianym tym najcenniejszym płynem, w innych miejscach i czasach taki osobnik stawał się sługą i całkowicie podległy swemu mistrzowi wykonywał wszystko co tenże mu nakazywał (nie śmiej się Zygmuncie!), jeszcze w innych okolicznosciach rozkazanywano takiemu osobnikowi wyprawiać się do Egiptu, zabijać potwora strzegącego drogocennej perły i przynosić tenże skarb spowrotem do królestwa. To bardzo ciekawe.
- ale czy uważasz karolu że profesora stać na sprostanie któremukolwiek z tych zadań?
- oczywiście że nie! Przecież to tylko metodyczna egzemplifikacja na pokaz.
- ale mieliśmy znaleźć remedium!
- sremedium, chodźmy lepiej spać, jakoś sobie profesor poradzi.
- och, och, och!

jak to dobrze że już wiosna

profesor nie wytrzymałby psychicznie kolejnych dni zimowych, jak to dobrze że wczoraj rozpoczęła się wiosna i słońce zaczęło świecić zgodnie z kalendarzem. Ale dość już o tym, bo zaparzyła się yerba i moża też zapalić na balkonie a także później poczytać jakąś wartościową pod względem medialnym książkę.

niedziela, 1 lutego 2009

głupstwa, obietnice

Profesorze, naprawdę przykro mi to mówić ale po tym jak bezsensownie straciłeś cały weekend grając w kozaków, oglądając filmy i mecze na sopcascie, pijąc alkohol i przeglądając te same strony co zwykle (na co ty liczysz!?)  musieliśmy podjąć radykalne środki. Otóż, od teraz, od dnia dzisiejszego komputer włączać możesz tylko i wyłącznie na dwie godziny, od 20 do 22, to sztywne ramy, nie próbuj nic kombinować. Wiemy że lubisz oszukiwać sam siebie profesorze, ale tym razem to wszystko dla twojego dobra. Spójrz na siebie, profesorze i zastanów się!
Musisz zacząć żyć zdrowo, za dużo palisz, 3 papierosy dziennie to maksimum, nie próbuj żadnych sztuczek z bonusami itp, mamy na ciebie oko! mógłbys też zacząć ćwiczyć lub biegać oraz odżywiać się zdrowiej. Profesorze, tak dalej być nie może. Musisz odmienić swój tryb życia, wiemy że nie wierzysz w zmiany ale musisz spróbować choćby przez miesiąc, pół miesiąca nawet! Na pewno zrozumiałeś? Na pewno obiecujesz poprawę? Na pewno? Czekamy na przeprosiny. Jak się zachowywaleś? no? czekamy. Nie-od-po-wie-dzialnie, brawo! Trzymamy kciuki. To właściwie już możesz wyłączyć komputer i zacząć się przygotowywać do egzaminu lub też pozmywać naczynia. Pamiętaj Profesorze co nam obiecałeś! Liczymy na ciebie!

Luty 2009 - wszystko się zmieni!

Wszystko się zmieni. Profesor wstał na kacu przed 8, zaczął gorączkowo poszukiwać wody lub innego napoju w celu uzupełnienia niedoboru płynów w organizmie. Niestety! nie znalazł nic. Sytuacja zdeterminowała jego synapsy do intensywnego zderzania się, efektem czego w jego głowie pojawił się pomysł zaparzenia herbaty, ale przecież jedna herbata nie ugasi pragnienia, do tego będzie gorąca, kilku szklanek nie ma sensu parzyć bo to za dużo zmywania, za dużo zmartwienia, wyciągnął więc z szafki nowiutki, nieużywany dzbanek na kompot, wsypał do niego ze 2-3 łyżeczki herbaty, włączył czajnik i radośnie oczekiwał. Po kilkunastu sekundach woda miłym biulgotaniem poinformowała profesora że już sie zagotowała, że już spieszno jej do kontaktu z dzbankiem i herbacianymi liśćmi. profesor szybko, w pośpiechu zaczął wlewać do dzbana wodę gorącą, zagotowaną. Wlał wodę gorącą, zagotowaną do połowy zawartości dzbanka, jednakowoż roztwór wydał mu się zbyt mocny, zbyt ciemny, lał więc dalej do momentu w którym dzbanek pękł na 4 częsci i wylał całą swoją zawartość na kredens zalewając wszystko herbacianym wywarem. Profesor był zrozpaczony.
Kiedy minął szok, kiedy profesor uporał się z kataklizmem nawiedzającym jego domostwo zaparzył sobie herbatę w trzech szklankach, napił się wody z kranu, zimnej, pożywnej, włączył program dla dzieci na trójce i ułożył się wygodnie do snu, utulił się kocykiem, zmrużył oczka, ziewnął i zasnął. Lecz sen jego nie trwał długo! Profesor budził się, przewracał, próbował zasnąć i trwał w pozycji embrionalnej dopóki nie uznał iż ból zęba nawiedzający go jednak nie pozwoli mu na dalszy sen, gdyż jego intensywność zwiększała się z każdą sekundą. Profesor wstał, pobiegł do kuchni, zażył pigułkę panadolu i cierpiał w pokorze do czasu aż pigułka zaczęła przynosić mizerne efekty (a trwało to godzinę ponad). Profesor był zły i niemiły. I zdenerwowany, niedobry. A oprócz tego zły i okrutny. Zrozpaczony, niemiły. Taki był jego stan. I jest coraz gorzej, ból powraca, strzeżcie się więc profesora.
godzina 11.37 - profesor zaczyna odczuwać głód. Ból zęba powraca.
godzina 11.49 - profesor przeklina, denerwuje się bezpotrzebnie.
godzina 12.01 - profesor jest u szczytu wkurwienia, poziom frustracji egzystencjalnej i zażenowania własną osobą podnosi się znacząco.
godzina 12.05 - profesor otwiera archiwum gadu gadu i zaczyna sobie przypominać wczorajszą noc, upadek w autobusie oraz inne nieprzyjemne incydenty jak na przyklad jedzenie głowy szprota czy też [cenzura].
Na koniec profesor skomentował całą sytuację: "Co za fatalny dzień i jeszcze nie chce się skończyć mimo że macham skrzydłami!"

piątek, 30 stycznia 2009

refleksja

Profesor powinien oglądać najnowsze zachodnie filmy do połowy, inaczej istnieje poważne ryzyko dużego zniesmaczenia i emocjonalnego rozgoryczenia. Otóż znowu profesor obejrzał film który w pierwszej połowie był naprawdę fajny i ciekawy, natomiast w drugiej... oddychaj profesorze, spokojnie, to przecież nic ważnego, oni musieli tak to wszystko rozwiązać żeby się dobrze sprzedało, żeby się ludzie wzruszyli! Pytam się tylko po chuj całe to budowanie atmosfery, pompowanie tego balona skoro i tak wiadomo że na końcu pęknie? efekt końcowy po projekcji to oczywiście gumowe strzępy, a po pierwszej godzinie był taki piękny niebieski balonik, trzeba było go wypuścić, odpuścić to pompowanie dalsze! Głupcy! Oczekiwania profesora zostały zawiedzione. tak było parę dni temu z babylon a.d. tak też było dziś ze slumdogiem. W obu przypadkach pierwsza godzina była naprawdę dobra, końcówka fatalna. ech...
Jak to dobrze że istnieje jeszcze macedonskie kino!

środa, 21 stycznia 2009

Dobra profesorze, przed tobą niezłe wyzwanie czyli przyszły tydzień na uczelni, czujesz się już jak Rocky Balboa? Nie? To lepiej zacznij, bo bez odpowiedniej dawki zaangażowania, motywacji i koncentracji nic nie zdziałasz. Czas wziąć swoją edukację w swoje ręce! I koniec z sentymentalizmem, wiosna idzie!

poniedziałek, 19 stycznia 2009

aż sobie włączymy pierwszą płytę gnarls barkley, prawda gąsko?

Czariti kejs

Profesor od pól godziny słucha charity case z tej nowszej płyty gnarls brakley i się wzrusza ustawicznie, to jeden z tych numerów które zapisały w sobie przeszłość(jak banalnie by to nie brzmiało, wstydź się profesorze), pewien stan emocjonalny charakterystyczny dla momentu w którym profesor go słuchał (marzec?). Tylko sie nie zasłuchaj za bardzo profesorze bo utwór straci swój smak! tekst brzmi jakby był wyrwany z życiorysu profiesora. ale z ciebie dzieciak profesorze! efekt dopełnia yerba mate której to profesor zażywał w owym pamiętnym okresie. No i na koniec rada: nie oglądać teledysku tylko słuchac muzyki, bo teledysk psuje odbiór, wypacza go! :(
podaję link z braku innych alternatyw. A teraz pośpiewajcie sobie wraz z profesorem:

I don't know what matters to you at this moment
But that's all that matters to me
How are you? (How are you?)
Knock on wood
Well I'm not doin so good
(I bet you pro-ba-bly couldn't tell)
(I'm not yet with it, I'm still not well)
And I don't understand how I'm so understandin
I guess that that's all I can be
How are you? (How are you?)
I think I can help
But I can't help myself
(Shouldn't I be happy? You need my help)
(I usually just talk, to myself)

otóż to.

płyty roku 2008!

Wreszcie stało się! Profesor postanowił zaspokoić Waszą ciekawość i przedstawić swoje ulubione tytuły płyt z 2008 roku! Jeśli chcesz być jak profesor powinieneś je przesłuchać a przynajmniej poczytać na wikipedii żeby móc zabłysnąć wiedzą w towarzystwie. A więc do rzeczy, bez kalafiorskiego pie*dolenia - oto zestawienie:

1. Atmosphere - When life gives you lemons you can paint that shit gold
2. Zbigniew Preisner - Silence, night and dreams
3. Afro Kolektyw - Połącz kropki
4. Looptroop - Good things
5. Evidence - The Layover EP
6. Ice-Cube - Raw footage
7. Lyrics Born - Everywhere at once
8. Nas - Untitled
9. Pih - Kwiaty zła
10. Ill Bill - The hour of reprisal

blisko: grand agent - adult contemporary, Fisz&Emade - Heavi metal, Murs - Murs for president, co jeszcze, Gnarls Barkley nowy, ale tylko przez kawałek Charity case, St. da squad, Killah Priest - Behind the stained glass, Snowgoons - Black snow, Grouch i tyle
Co do reszty alumów to profesor albo o nich zapomniał, albo mu się nie podobały albo z powodu konstytutywnej cechy swojej osobowości - ignorancji - po prostu po nie nie sięgnął. Ranking zupełnie subiektywny, żadnych kryteriów, nagród dla poszczególnych wykonawców nie przewidujemy.

Powrót Profesora!

Oto stało się co się stać musiało! Dokonało się oczekiwane w całym królestwie wydarzenie, kobiety wzniosły modlitwy dziękczynne, po twarzy niejednego pasterza spłynęła łza szczęścia! Oto przy dźwiękach surm, trąb i lir powrócił z wygnania profesor! Oficjalnie mówi się że przebywał na urlopie jednak w środowiskach nieprzychylnych pojawiły się pogłoski o rzekomym zesłaniu (wraz ze znanym wywotowcem i anarchistą o imieniu Jezus) na Syberię, inni mają nawet przypuszczać iż profesor przebywał w więzieniu w Magdeburgu! To już wierutne kłamstwo! W kręgach centrolewicy rozpowszechniona jest za to teza mówiąca o tym, iż profesor podczas swej nieobecności na blogu podjął nieudaną próbę zostania sentymentalnym raperem (profesor uśmiał się gorzko gdy podczas wizyty u dentystki usłyszał w radiu rmffm że Akon to "sentymentalny raper z kryminalną przeszłością", no, brawo). Tyle o plotkach krążących w królestwie. Oczywiście dziś takie drobiazgi nikogo już nie obchodzą gdyż oto spełnia się proroctwo i Profesor powraca z nową porcją pseudointelektualnego bełkotu i egzystencjonalnego wkurwienia. Jako że w tym momencie jest jeszcze w słabej kondycji psycho-fizycznej nie będzie się rozpisywał tylko wklei tylko swój ulubiony teledysk ostatnimi czasy. W ogóle profesor był w szoku gdyż dopiero parę dni temu odkrył Afro Kolektyw, teraz to jeden z jego ulubionych zespołów, w Polsce na pewno najulubieńszy, nie widzę konkurentów. Jako jedyni mają kozackie refreny i to jest doprawdy niebywałe! Plus ironia, dystans i świetny humor. No i mają żywe instrumenty! Profesor wieki temu słyszał ten utwór na płycie z Klanu jednak wówczas predysponowany do obcowania z takim rodzajem muzyki nie był. Dość pie*dolenia, słuchać, tańczyć, radować się:



Na koniec dodać należy iż dragon wtrącony został do ciemnego lochu wraz ze wszystkimi zdrajcami wspierającymi jego rebelię, skutki jego panowania są, niestety, tragiczne, ale nie miejsce i czas by o tym mówić, powrócił profesor więc nawet nie będziemy odnotowywać tych kilku żenujących faktów z ostatnich kilkunastu dni życia nosiciela. profesor zastanawia się nad publiczną egzekucją, ale Gurdżijew wyraził przekonanie że w tym przypadku skuteczniejsze byłoby skrytobójstwo, gdyż tym czego pragnął dragon była zawsze sława Herostratesa! Te kilka ostatnich wpisów dragona pozostawiamy ku przestrodze.
No i jeszcze trzeba wam wiedzieć iż jutro przedstawi Profesor listę top ten albumów z roku 2008, wiemy wszyscy że czekacie w napięciu by poznać typy profesora ale musicie być cierpliwi! Już niedługo! Haj faj!