wtorek, 26 lutego 2008

i jeszcze refleksja:
paperoszy szom żłe bo szybko szem konczom

słomiane psy

Skoro juz zacząłeś wklejać teledyski to nie zapomnij o tym:

tak, żebyś nie zapomniał że Chiens de paille to twoja ulubiona ekipa z fr obok IAM i Hocus Pocus
płacz dziecka specjalnie dla Pascala




Który teledysk lepszy? I czemu oczywiście że pierwszy?

poniedziałek, 25 lutego 2008

Tak sobie dzisiaj siedzę i zadaję pytanie: profesorze, czy jesteś emo??
Argumenty za:
- siedzisz w domu i zamulasz oglądając filmy, słuchając Preisnera i wzruszając się notorycznie
- palisz papierosy i pijesz kawę
- masz smutne oczy
- jesteś egocentrykiem
- jesteś skierowany na przeszłość miast w przyszłość patrzeć
- boisz się ludzi

Argumenty przeciw:
- jesteś łysy
- oprócz Preisnera słuchasz też El-P i innych wykonawców, przy których słuchaniu każdy emo w proch by się rozsypał
- nie masz czarnych ubrań (za wyjątkiem spodni i jednej koszulki, w których i tak nie chodzisz)
- nie masz krzyżyka na łańcuszku ani kolczyka w uchu ewentualnie w jakimś innym miejscu
- nie masz emo-kolegów i nie chodzisz na emo-imprezy

Czekam na komentarze: czy profesor jest emo lub też ukrytym emo??

Profeszor doda, że jeśliby sie okazało że jednak jest emo będzie musiał zmienic kierunek studiów na socjologię, bo tam koncentruje sie jakieś 70% populacji tej subkultury w białymstoku.

żabawki

Profeszor przypomniał szobie własznie pękny wersz, poszłuchajcie dżeci:

Rabindranath Tagore - Zabawki

Dziecko, jakże szczęśliwe jesteś, gdy siedzisz w pyle, bawiąc się przez cały ranek ułamaną gałązką!
Z uśmiechem spoglądam, jak bawisz się tym kawałkiem ułamanej gałązki.
Siedzę zatopiony w rachunkach, godzinami dodając liczby.
Może spojrzysz na mnie i pomyślisz: "Co za głupia zabawa, żeby tracić na nią cały ranek!"
Dziecko, ja zapomniałem tej sztuki: jak być pochłonięty patykiem i babkami z błota.
Szukam drogich zabawek i gromadzę bryłki złota i srebra.
Ty robisz sobie cudowną zabawę ze wszystkiego, co znajdziesz. A ja czas i siły zużywam na rzeczy nieosiągalne.
W kruchym czółnie staram się przepłynąć morze pragnień i zapominam, że to też tylko zabawa.
Profeszorze ne umeraj! Pszeczesz muszysz szkonczycz sztudia!

piątek, 22 lutego 2008

Hymn!

Oto nowy hymn Profesora, uszanuj
Atmosphere - lyndale avenue user's manual

We could try to change to make a new life
Don't mean we gon' do right tonight. [x2]

Hey mother, don't let them know you
They hunger to hold you down and control you.
Hey lover, don't let 'em love you
They'll lay on top of you to stay above you.

[Chorus x4]

We all need something we can stake the blame on.
It cant be your dance that made this rain storm.
It must be the alcohol,
And you hate this place 'cuz the town's too small.
And everybody there's so fake,
Be a brand new day if they was half awake.
Smile'n your face like yes sir,
Waitin til ya turn your back so they can whisper.
And you aint tryin to love none of 'em
Na, ya know better right? Ya learned something.
But even if the first few burst through
They only pursue cause they wanna hurt you.
It comes with a smokers cough
Gonna turn it on until its broken off.
Cause suffered and crushed is just not enough
They wanna hold you down until they lock you up.

[Chorus x4]

pytanie do ks Marka s01e02

- Dzień dobry. Nazywam się ksiądz Marek, to jest…
- Ksiądz Piotr!
- Ksiądz Piotr… witamy w programie „pytanie do Boga” na antenie waszej ulubionej telewizji. W dzisiejszym odcinku porozmawiamy o postrzeganiu Boga. Nasz stały widz, profesor agent (pozdrawiamy) przysłał nam maila w którym pyta: w jaki sposób Bóg nas widzi? W jaki sposób Bóg widzi świat? – odpowiadamy – dzięki ludziom i innym żywym istotom! Otóż w mózgu każdego człowieka jest pewien wspólny dla wszystkich element, bywa nazywany bardzo różnie, umownie możemy przyjąć, ze jest to jaźń (inne popularne nazwy: dusza, esencja u G.). Mówiąc ściślej jest czysta świadomość bez zabrudzenia światem zewnętrznym, bez tego kulturowego szkiełka zaburzającego postrzeganie, bez genetycznych uwarunkowań, bez żadnych psychicznych powiązań ze światem zewnętrznym(subiektywne upodobania itp.). Otóż ta 'jaźń' to właściwie jest samo poczucie istnienia, bez żadnych myśli, logicznych rozumowań, można powiedzieć, że jest to ten wytęskniony stan Norwidowskiego bezmyślenia. Świadomość ta jest jakby punktem zbiorczym dla wszystkich zmysłów. Jestem pewien że owa 'jaźń' spełnia jeszcze jedną rolę – jest pryzmatem przez który spojrzeć na świat może Bóg! Tyle, że zazwyczaj zamykamy szczelnie ten obiektyw. Bóg może stać się świadkiem jeśli uzyska dostęp. Jeszcze raz – odrzucamy procesy myślowe, zostaje same poczucie istnienia i bodźce ze świata zewnętrznego. To bardzo skomplikowana kwestia. No i właśnie dzięki tej świadomości, która najczęściej działa w sposób niezauważalny dla istoty ludzkiej (a dlaczego? Dlatego że zgubiliśmy wieczność! Spalić biblioteki i internet! Filozofów, pisarzy na stos!) Bóg widzi świat. Jestem praktycznie pewien że ta część jest identyczna u każdego człowieka, że ta część łączy nas wszystkich, to za tą część w każdym człowieku umierał Jezus, jedynie ta część człowieka jest cokolwiek warta. To dla niej powstał człowiek, to dla niej wciąż istnieje. Reszta to tylko atomy. Spójrzmy na tą kwestię z drugiej strony – Jezus mówił, że ktoś mały, zagubiona owieczka czy syn marnotrawny jest dla Boga często więcej warty niż wierny sługa, król czy mędrzec. A dlaczego? Bo jego obiektyw co jakis czas jest otwarty, podczas gdy tamci już dawno obłożyli swój książkami, dekretami i innym syfem.
- Jednakowoż, księże Marku, coś mi tu nie pasuje, w najlepszym wypadku sfera ta zamiera, gdyż ja na ten przykład nie miewam poczucia istnienia, to dla mnie brednie. Księże Marku, jest ksiądz konserwatystą, katolem, ma ksiądz jakieś myśli, ale wszystko to jakieś nieskładne, niewiarygodne. Ja nie widzę tego co gadasz.
-W takim razie jakiej odpowiedzi udzieli ksiądz profesorowi? To jedyne sensowne wytłumaczenie.
- Ach, to tak. Dobrze więc, ma ksiądz rację w zupełności! To fascynująca kwestia, jednak nie mamy czasu by się tu nad nią dłużej rozwodzić. Przejdźmy teraz do listu Basi z Ciechocinka (pozdrawiam, całuję). Pisze ona: „Cześć Piotrusiu, na początku zapewniam cię że mama nie domyśla się nawet o naszym związku, możesz być spokojny, mogę też rozwiać Twoje obawy – nie jestem w ciąży…”… wybaczą państwo, pominiemy pierwsze akapity… „proszę Cię byś rozważył na antenie pewien bardzo ważny dla mnie problem. od kilku lat nurtuje mnie pytanie: czy podobam się Bogu? Robię wszystko by się mu podobać, zwłaszcza w kościele, ubieram wtedy taką krótką sukienkę i kiedy idę do komunii…”
- Wystarczy księże Pitorze! Otóż ja droga Basiu mogę cię zapewnić – podobasz się!
- Tak, zdecydowanie tak. Zwłaszcza w krótkich ciemnych włosach i tej czerwonej sukience!
- I tym miłym akcentem zakończymy dzisiejszy odcinek, zapraszamy za tydzień!

czwartek, 21 lutego 2008

Profesor dokonał właśnie fantastycznego odkrycia! Otóż odkrył, że Kazik Staszewski jest łudząco podobny do El-P! Byćmoże łączy ich też podobieństwo pod względem muzycznego geniuszu, więc od tejże chwili profesor rozpoczyna (zarzucone niegdyś) poznawanie twórczości Kazika.

środa, 20 lutego 2008

Dziady

Pociąg relacji Irkuck-Warszawa zatrzymał się na stacji w Białymstoku. Wysiadło z niego kilku brodatych starców (oczywiście w łachmanach). Nad ich głowami jakiś gołąb nucił piosenkę:

„Powracają z pooranym czołem
Z wyplutymi na gwiazdy zębami,
Szyje zgięte polarnym kołem,
W oczach mroźnej pustyni firmament.
Niby dziadom, białym kolasom
Rosną im długie brody śniegowe;
Tak rozeszli się ze swoim czasem,
Że stracili tamten wzrok i mowę.”

Podróżni rozeszli się w różne strony. Jeden z nich po godzinnym marszu trafił pod blok Profesora. Zadzwonił i czekał z mętnym wzrokiem utkwionym w oku „Judasza”. Profesor otworzył drzwi i zobaczył w nich Jezusa. „A więc już powrócił z Syberii” – pomyślał. Nic nie mówiąc wpuścił niespodziewanego gościa w dom, nieświadomie potwierdzając stare polskie przysłowie. W pokoju paliła się tylko jedna lampa. Profesor postawił na stole dwa niedomyte kieliszki, z szafki wyjął pół litra wódki, do tego na małym stoliku znalazło się miejsce na dwie kromki czerstwego chleba i pół puszki paprykarzu. Wymiana spojrzeń spotęgowała ciszę, by ją zniwelować Profesor wypełnił oba kieliszki. Wypili w milczeniu. Jezus zjadł swoją porcję chleba z rybą w paprykarzu, ale miejsce i sytuacja w jakiej się znajdował nie przypominały wesela ani słonecznej Galilei więc cudów nie było. W powietrzu skraplały się wzajemne pretensje. Jeszcze po kieliszku. Profesor, mówiąc, że zaparzy czaju uwolnił wzrok od widoku sinych rąk Jezusa. Robiąc coś zwyczajnego chciał zachować pozór niezależności, wzmocnić wątpliwe poczucie własnej godności i ukryć wstyd który stawał się coraz lepiej widoczny, tyle że jego wewnętrzny głosik przekonywał go, że mimo tych prób wciąż zachowuje się żenująco, jak zwykle zresztą w ważnych sytuacjach. Jezus zapalił papierosa. Profesor postawił na stole dwie szklanki z herbatą bez cukru i również zapalił. Próbował poudawać kogoś kim nie jest ale kiepsko mu to wychodziło. „Nie przyszedłem tu żałować straconego czasu” powiedział w końcu Jezus. Przez chwilę atmosfera się rozrzedziła, lecz wkrótce Profesor znów nie mógł unieść ciężaru niezręcznej ciszy. Postanowił wznieść swój ulubiony toast: „za życie!”. „No to za życie!”. Upijmy się za życie! Umrzyjmy za życie! Od razu przypomniała mu się stara dewiza: ’i żyć dla śmierci by umrzeć za życie’, z tym że teraz wydała mu się zbyt zagmatwana i mało przekonująca. Pocieszył się głośno: „Umrzemy za życie, zupełnie jak ty Jezusie”. Profesor, podpity już lekko, tak bardzo zaaferował się tym jednym krótkim wyrażeniem, że włączył jakąś rosyjską balladę i zaczął cicho nucić „eto było, eto było w tie gada”. Wkrótce jednak powrócił do milczenia. Konwersacja była wyjątkowo uboga, choć początkowa wrogość ustąpiła. – za życie. – za śmierć. – za Syberię i stracony czas. Tak mijała minuta po minucie, aż nadszedł moment gdy butelka stała się pusta i Profesor musiał zadać w końcu pytanie*, na które obaj czekali:
- Masz gdzie mieszkać?
Odpowiedź była taka, jakiej się spodziewał, a więc taka, jaka padała na każde ważne pytanie. Było to oczywiście milczenie niosące niewygodną treść.
- Możesz zamieszkać na balkonie. Z gołębiami.

(*gdyby przedstawiona sytuacja nie była scenką symboliczną profesor oczywiście zapytałby czy idziemy do Tadzika – przyp. Profesor agent).

wtorek, 19 lutego 2008

i jeszcze dowcip: dlaczego lew się śmieje? Bo zobaczył kuropatwę!

Dwa wydarzenia z okresu ferii

Profesor był świadkiem kilkunastu włamań doswojej letniej rezydencji. Sprawcy kilkakrotnie zostali schwytani na gorącym uczynku, przyznali się również do winy, a mimo tego wciąż wydają się bezkarni! Z tego co wiemy ze źródeł zbliżonych do policji prowodyrem zajść i niekwestionowanym przywódcą bandy była Zuzia. Zajmowała się głównie pokonywaniem zabezpieczeń i wyłamywaniem drzwi. Pierwszą bramę pokonywała poprzez 1-2 skoki na klamkę (zawieszała się na niej, a siła grawitacji dopełniała dzieła). Gdy drzwi ustępowały wpuszczała szybko pozostałych członków bandy – Saszę i Rufusa, którzy albo od razu pędzili na pierwsze piętro by tam dewastować i rabować wszystko co się da i spać lub czekali na dalsze rozkazy Zuzi, której pokonanie jednych drzwi nie wystarczało by osiągnąć poziom satysfakcji pozwalający na wycofanie się z dalszych działań. Z drugimi był jednak problem, gdyż konstrukcja klamki zapobiegała typowym skokom. Zuzia jednak szybko odnajdywała sposób. W celu pokonania tej przeszkody Zuzia wspinała się na szafkę i z wysokości około 1 metra skakała na klamkę. Dopiero po 3-4 próbie drzwi ustępowały. Bandyci wiedzieli, że dolne piętro jest siedzibą strażników, którzy przetrzymują tam ostatniego członka bandy – Lenę. Gdy odbito już Lenę cała grupa szybko ulatniała się na górę, by tam w spokoju uskuteczniać niebezpieczne gonitwy, wandalizm, kradzieże, bijatyki, wolną miłość bez zabezpieczeń, bumelanctwo i inne pożałowania godne czyny.

Wydarzenie nr 2
Profesor był w domu sam samotny, leżał na łóżku i czytał książkę. wszelkie piloty leżały w bezpiecznej odległości od jego ciała. I oto nagle włączył się telewizor! Więc włączył się telewizor, profesor myśli, no to ciekawe co mi teraz powiesz, a on nic! Białe mrówki! Ipilot nie działa, nie reaguje żaden! Profesor skonsternowany, wzorem Leny chowa się pod fotel, by z bezpiecznej pozycji zobaczyć czego chce od niego telewizor (w zasadzie to bał się że spomiędzy białych mrówek wyjdzie zaraz jakaś półnaga Japonka z niechlujną fryzurą). Niestety jedyne co telewizor miał mu do zaoferowania to ten niemiły dla ucha szumek, więc po krótkiej chwili profesor musiał zastosować drastyczne środki po których praca TV wróciła do unijnej normy. Na szczęście są jeszcze na świecie sposoby obłaskawienia tego monstrum a najpewniejszym z nich jest wyciągnięcie kabla z gniazdka. Tylko co będzie, gdy te elektroniczne potwory uzyskają dostęp do nieograniczonych, niekontrolowanych źródeł energii np. wiatru, słońca, promieniowania księżycowego? Powiem krótko: harmagiedon! Jest jednak ratunek, rozwiązanie, dlatego też teraz Profesor profilaktycznie zabiera się za opracowywanie planu wybudowania nad domem szklanej kopuły chroniącej go przed alternatywnymi źródłami energii.

wtorek, 12 lutego 2008

od Stevena

Głaskanie się po nodze mówiąc "król... król lew... król..."

polski sen, pięciogodzinny

Profesor zarzucił sobie nokturny Chopina na dobry (bo polski) sen i chce się tym pochwalić na blogu ale chuj go strzela bo o tej porze nocy blogspot sie nie otwiera! Na szczęście teraz się udało i spokojnie może ułożyć się na swym legowisku. A propo czy wiedzieliście że zwierzęcym odpowiednikiem profesora jest leniwiec?

poniedziałek, 11 lutego 2008

pytanie do księdza Marka - preferencje żywieniowe i apetyt Boga

Witam wszystkich na antenie TV Trwam. Nazywam się ksiądz Marek, to jest ksiądz Piotr (-witam!) prowadzimy wspólnie program "Pytanie do Boga". W dzisiejszym odcinku porozmawiamy o preferencjach żywieniowych Boga. Otóż dostałem list od jednego z naszych stałych słuchaczy (profesor agent - pozdrawiamy serdecznie, niech archanioł gabriel rozświetli swym ognistym mieczem twe ścieżki). Przytacza on kaukaską wersję przypowieści o dobrym pasterzu. Może przeczytamy ją na antenie księże Piotrze? Dobrze. W pewnej krainie żył kiedyś pewien czarnoksiężnik, który posiadał liczne stada owiec. Co jakiś czas wybierał sobie jedną z nich by ją spożyć z pieczarkami i truflami w sosie gulaszowym. W końcu gdy zabierał kolejne owieczki te zaczęły się niepokoić,dostrzegać zagrożenie i w końcu podejmować próby ucieczki, co jakiś czas zakończone powodzeniem (mimo, że czarnoksiężnik wciąż łatał ogrodzenia, ulepszał je, stawiał coraz wyższe płoty, ustawiał makiety grożnych wilków za płotami itp.). Gdy mimo jego starań coraz więcej przerażonych perspektywą rychłej śmierci, gotowania i pieczenia owieczek uciekało wpadł on na pewien pomysł. Otóż pewnego dnia powiedział on owieczkom że jest dobrym pasterzem, że je kocha, prowadzi po zielonych pastwiskach, chroni od wilków i innych niebezpieczeństw, jest ich schronieniem i jedyną ucieczką. I to rozwiązało problem. Odtąd czarnoksiężnik mógł całkowicie zlikwidować ogrodzenia, bo wiedział, że żadna z owieczek mu nie ucieknie.
- księże Marku, myślę, że treść tej opowieści wynika z nieprzychylnego klimatu na Kaukazie, hehe, nie mają tam, proszę ja księdza, telewizora ani radia i muszą wymyślać takie opowieści żeby się nie nudzić wieczorową porą i straszyć dzieci, żeby nie biegały wokół ogniska i nie wybiegały nad strumyk.
- byćmoże, byćmoże... ale dalej nasz słuchacz przytacza inny fragment pisma, który jego zdaniem uległ wypaczeniu:
15. Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący!
16. A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust.
Profesor pyta: kto je gorące albo zimne potrawy? To szkodzi na zęby i podniebienie, jest niezdrowe dla żołądka, zresztą temperatura "letnia" jest optymalna do spożycia (gorące dania uprzednio chłodzimy, zimne podgrzewamy). Więc główny sens tych słów został zmieniony - jeśli będziesz gorący albo zimny to wtedy czarnoksiężnik cię nie zje!
- to ma sens, to ma sens! otóż ja, księże Marku, zawsze kupuję ciepłe lody, bo zimne są za zimne! I jeszcze jak biorę kebab to tylko na dworcu, bo wtedy jest taki letni od razu i nie trzeba czekać aż się ochłodzi! To ma sens!
- Ale wracając do tematu, księże Piotrze, czy Bóg jest zły? Bo samotność Boga to największa samotność jaką można sobie wyobrazić, a samotność nie wpływa dobrze na empatię, alienuje, wzmaga ironiczne spojrzenie na rzeczywistość i inne tego typu gówna. To samotność tak wielka że Bóg musiał wpaść w entropię i stworzyć sobie światy, a skoro nie mógł ich oglądać stworzył sobie życie żeby przez oczy innych oglądać swoje dzieła. a żeby wszystko zachować w ruchu zjada wszystko co ożywia...
- powstrzymuje w ten sposób entropię głupcze!
- i jeszcze jeden fragment z listu, w którym profesor cytuje Jerzyka Grotowskiego, który cytuje indyjską przypowieść: ktoś pyta Narajana (czy też jedną z postaci Boga): "ile jeszcze potrzebowałbym wcieleń, gdybym cię głęboko kochał?" Bóg odpowiada: siedem. "A jeśli bym cię nienawidził?" Bóg mówi: "tylko trzy, bo jeślibyś mnie nienawidził myślałbyś o mnie przez cały czas". W kulturze europejskiej czymś analogicznym jest bluźnierstwo... ponieważ kto może popełnić prawdziwe bluźnierstwo?Niewierzący... nie, to nie jest dobre słowo, ktoś, kto nie jest w relacji z Bogiem, nie może popełnić prawdziwego bluźnierstwa. Jest zdolny najwyżej do profanacji.
- yy, tak, ja na przykład bardzo nienawidzę Boga i ludzi, dlatego zostałem księdzem. Ale, ale, księże Marku, kończy nam się czas antenowy, dziękujemy za uwagę, zapraszamy za tydzień! Dziś byli z wami:
- ksiądz Marek (kłania się)
- i ksiądz Piotr (macha).
Iść po szlugi cz nie iść? - oto jest pytanie!
No i po co jeszcze zadajesz to pytanie? Wiadomo że i tak pójdziesz.

Profesor Pio!

Profesor wspominał już chyba o tym, że jakiś czas temu komuś sie pomyliły adresy mailowe i co jakiś czas na skrzynkę profesora trafiają dziwne wiadomości, prośby o modlitwy i cuda, jakby był co najmniej ojcem Pio. Dziś na przykład dostał taką:
"Bardzo proszę o modlitwę w intencji o rzucenie palenia na stałe dla Przemka - Marta"
Biorąc pod uwagę fakt, że Chrystus profesora przebywa na zesłaniu gdzieś w okolicach Irkucka, a także rozmowę w której ostatnio z Wołkiem wyśmialiśmy dziewczyny, których celem nr jeden w związku jest spowodowanie by ich partner rzucił palenie profesor obawia się że Przemek wciąż będzie miał problemy ze swoim nałogiem. Oprócz tego profesor dostał dziś wiadomość od swojego ulubionego rapera z Montrealu - Narcicyst'a.
No a teraz, profeosrze, zaprzęgać rydwan i do czytelni.

sobota, 9 lutego 2008

trzy incydenty

Plebiscyt: który z incydentów, jakie wydarzyły się wczorajszej nocy zasługuje na miano najbardziej przypałowego?
Kandydat (incydent) nr 1: Profesor, któremu została skonfiskowana lufka w pubie amigos (panowie, chcecie mieć tu zaraz na głowie policję?)
Kandydat nr 2: Wołek, który nie został wpuszczony do Loftu, gdyż przyszedł w pantoflach (ee! w pantoflach nie wpuszczamy, tylko obuwie sportowe, nie wejdziesz!)
Kandydat nr 3: Karol z 8g w kieszeni zatrzymany przez pana policjanta (jednak nie obyło się bez policji) i zmuszony do pozbierania kilku śmieci z ulicy (przepraszam pana, tamte papierki pan zgubił czy wyrzucił? -chwila konsternacji - Zgubiłem!)

czwartek, 7 lutego 2008

za dużo Piotrków!

Profesor czuje się zobligowany by ostrzec wszystkich przed kolejnym dzieckiem szatana -likierem kokosowym. nigdy, przenigdy nie pijcie tego białego gówna!! Przez to po raz kolejny profesor stał się ofiarą robota a nie odwrotnie. Ogólnie wczoraj zabawna sytuacja wynikła: Profesor siedząc w apokalypsie i grając w rzutki dostaje smsa z internetu podpisanego 'piotrek' i jego umysł od razu łączy to imię z Pytoxem. Więc Profesor się zastanawia, bo treść sms'u go niepokoi(najpierw "wejdź na gadu jak możesz :)" potem "zapomniałeś że mamy dziś iść do tomka??;d"), o co może chodzić Pytoxowi? profesor przez chwilę uważa że zaszła pomyłka, bo faktycznie, miał iść do tomka, ale do tomka dąb. a nie dęb.(o którego musiało chodzić Pitozowi), i nie z piotrkeim j. tylko z piotrkiem s. więc czemu piotrek j. wysyła mu takie sms'y?? dziwne, agencie smith. więc albo zaszła fatalna w skutkach pomyłka albo Pytoz zna Tomka Dąb.! Ale przecież to niemożliwe! Więc profesor dzwoni to Pitoza (po uprzednim wysłaniu do niego kilku sms'ów) chcąc rozjaśnić swą sytuację i jakież było jego zdziwienie kiedy dowiedział się że Pitoz nie wie o co chodzi, nie wysyłał mu żadnych sms'ów i siedzi u tomka dęb.! Ach, to jeden z błędów w matryksie, pomyślał profesor, dziwnie zapowiada się ten wieczór. Następnie niepokój profesora sprowokował go do zapobiegawczego sprawdzenia nadawcy sms'a. Jakież było jego zdziwienie gdy zamiast 'pitoz' napisane tam było 'piotrek'!! to nie do pojęcia, ale teraz wszystko było już jasne. Profesor wykonał telefon do piotrka s. i sytuacja stała się klarowna. Najlepsze jest to, że jak profeosr wysłał sms'a do Piotrka J. po 30 sekundach dostał odpowiedź od Piotrka S.! Przesadziłeś tym razem agencie smith! 

środa, 6 lutego 2008

prezent dla doktora Hawassa i pana Pitoza, choć możliwe że Stevenowi tez się spodoba.
Roxy Music - If there is something (1970)

tvp kultura: w mateczniku najniższej oglądalności


 Po ponownej (choć tym razem fragmentarycznej) lekturze "Lalki" profesor upewnił się w przekonaniu, że jest to najlepsza powieść w dziejach literatury polskiej. Jedynym konkurentem Prusa na polu prozatorskim wydaje się byc Żeromski, ale profesor czytał go dawno i może odnosić mylne wrażenie. Z nowszych powieści profesor poleca "rzekę podziemną" jastruna ale to już inna liga.
Profesor po kilku tygodniach bezsensownego wyczekiwania na ratunek podjął w końcu jedyną słuszną decyzję i postanowił uratować sie sam. Uznał że warto to oznajmić publicznie, co nada jego postanowieniu rangę przyrzeczenia, z którego będzie musiał się wywiązać.

wtorek, 5 lutego 2008

Dzisiaj śmiech na uczelni. profesor pojechał tam dostać wpis z wykładu i przy okazji spróbować też zaliczyć zajęcia, na których w semestrze był ze 3 razy. Ze swoim kolegą Jamalem i kilkoma koleżankami wszedł więc do gabinetu, zasiadł wygodnie i czekał z uśmiechem na pytania.
Jako że pani dr nie mogła dowiedzieć się zbyt wiele odnośnie poruszanych na zajęciach problemów postanowiła spytać chłopców o ich plany na życie. Jamal wymyślił fantastyczny fortel i powiedział że zamierza pomagać innym ludziom pracując w hospicjum lub zakładzie dla osób uzależnionych (Profesor doda, że trawa od Jamala jest pierwsza klasa). Pani się głęboko wzruszyła i wstawiła mu 4+. Kiedy przyszła kolej na profesora ten w pierwszym odruchu chciał powiedzieć, że będzie zabijać roboty jak łowca androidów ("będę zabijał roboty! and i have one bullet for you!") ale byłby to dla nie spory cios, więc zapobiegawczo oznajmił "chcę byc nauczycielem, nieść kaganek oświaty przed młodym pokoleniem, wpajać w nieukształtowane umysły wzniosłe ideały, wskazywać na światłe przykłady i odwieczne wartości!". Wystarczyło to na ocenę dobrą. Profesor chce na koniec zaznaczyć, że nie wszystkie zaliczenia na filologii wyglądają w ten sposób, to był wyjątek godny odnotowania na blogu!

poniedziałek, 4 lutego 2008

razdwa 

Path of development:
Make self important
Set own boundaries, limits, priorities
Love self as well as others
Accept discomfort and change as part of life

niedziela, 3 lutego 2008

suplement

Pascal 22:47:59
i jest rok 2008, a Ty ciągle nosisz w sobie znamiona przeszłości :PP

- Jak widzisz gąsko, kolega Profesora dostrzegł tu kolejną ważną w kontekście upadku Profesora cechę. Profesor wpadł w błędne koło z którego nie może się uwolnić, choć mógłby to zrobic już dawno temu, ale najwidoczniej podoba mu się rozczulanie nad sobą i fetyszyzacja przeszłości, bo to łatwiejsze niż próba definitywnego rozwiązania problemu. I przez takie błędne myślenie zatapia się coraz bardziej w bagnie przeszłości.

Na koniec muzyka

wirtualny ekshibicjonizm

- Georgiju Iwanowiczu, Georgiju Iwanowiczu, czy porozmawiamy znowu o Profesorze?
- Znów chcesz gadać o tym dziecku gąsko?
- Hmm, o ile wiem Profesor nie jest już dzieckiem, przynajmniej jego metryka mówi, że nie jest.
- Ach, jakaż ty naiwna! Przecież mentalnie jest on jeszcze pięciolatkiem, rozwydrzonym, rozkapryszonym bachórem! 21 lat i żadnych symptomów dojrzalości! Myśl o przyszłości bez perspektyw powinna go mobilizować, ale on nawet własną przyszłość ma w dupie, bo naiwnie wierzy, że w 2012 roku nastąpi koniec świata i dzięki temu wymiga się życiu i jego problemom! To doprawdy dziecinne. Żyje w swoim świecie, odseparowany od rzeczywistości, której jest częścią, zakłada co dzień maskę, żeby nikt go nie rozpoznał, żeby widzieć jak najmniej (bo jak zobaczy za dużo nie może potem spać i żeby znów zasnąć musi pić, a gdy wypije ma wyrzuty, zresztą i tak ostatnio nikt nie chce z nim pić), wszystko odkłada na później, jest nieuważny, krótkowzroczny i lekkomyślny!
- Ale dlaczego, dlaczego tak sie dzieje?
- Tu wchodzimy w drażliwą sferę cech osobowościowych. Jako że Profesor nie dojrzał we właściwym momencie (a nie dojrzał bo jest gapą, choć to zbyt lekkie określenie) nie mógł wytworzyć w sobie żadnych cech, które znamionowałyby jego indywidualizm. A skoro nie dojrzał, więc dalej zachowuje się jak dziecko, myśli jak dziecko, działa jak dziecko. Nie ma czasu na świadomą pracę nad sobą, ma za to nadmiar czasu na dziecinne błazeństwa. Każde doświadczenie, zamiast mobilizowac go do rozwoju, poprawy, walki z wewnętrznym wrogiem działa destrukcyjnie na jego postawę wobec świata i siebie samego i wzmacnia przez to wewnętrznego wroga z którego istnienia profesor nawet nie zdaje sobie sprawy (jego wewnętrzny policjant (wraz m.in. z Chrystusem, Achillesem, Werterem i planami na szczęśliwe życie), był jedną z ofiar wewnętrznych czystek wywołanych załamaniem nerwowym na początku 2004 roku, więc jego wewnętrzna defensywa składa się obecnie wyłącznie z ironii, kilku muzyków i pisarzy. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo mi, że część skazanych w ostatnim geście dobrej woli upadającego imperium oddelegowana została na Syberię. Więc lew Aslan byćmoże kiedyś powróci i przywróci porządek w trawionym przez chaos i anarchię państwie Profesora! Ale to zbyt długa dygresja, więc nie warto w to wierzyć). Na czym skończyłem? Ach, dynamizmy rozwojowe. Profesor ignoruje doświadczenia, które mogłyby zdynamizować jego rozwój. A to dlatego że dziecięca tchórzliwość sprawia, że każde wyzwanie życiowe (które w normalnej, dojrzałej już osobie wpływałoby pozytywnie na dalszy rozwój, będąc bodźcem motywacyjnym) on traktuje jako złowrogiego potwora przed którym trzeba czym prędzej uciekać. A najbezpieczniej jest w swojej norze króliczej, więc Profesor rzadko ją opuszcza, a gdy juz musi to zrobić rozczula się nad sobą, patrzy nieufnie na ludzi, których spotyka na zimnych ulicach i myśli tylko o powrocie do swego gniazdka, pomiędzy swoje bajki i kołysanki.
- Georgiju, jak możemy mu pomóc?
- Nie możemy.

piątek, 1 lutego 2008

Czy profesor znów strzeli w niebo chcąc strącić gwiazdy? Aktualnie jest pijany, więc sądzę że tak. Tylko czy starczy mu odwagi?