czwartek, 3 kwietnia 2008

post mortem

profesor właśnie wrócił z kilkugodzinnego różańca. I od razu uspakajam - profesor nie należy do żadnej oazy, stowarzyszenia świadków Jehowy, bractwa różokrzyżowców ani kółka różańcowego mężczyzn ze wsi Białystok. Jednak, jako że zmarł jego wujek (właściwie to wujek jego ojca), który często go odwiedzał i lubił go (lubił cię profesorze! :( pamiętasz jak sadziliście dęby w małym lasku? miałeś wtedy z 5-6 lat! albo jak rwałeś czereśnie u niego na Bukowej? Każda miała w środku robaka! a jak posmakowałeś u niego pierwszy raz w życiu alkoholu bo wlał ci do szklanki wina i powiedział rodzicom twym że to sok porzeczkowy? i jak ci smakowało! na pewno pamiętasz! a pamiętasz jak go spotkałeś 3 miesiące temu pod biblioteką? Ledwo już wtedy chodził, ale mówił że jeszcze odwiedzi twoich rodziców wiosną...) profesor czuł się zobowiązany złożyć mu chociaż kilka godzin swojego czasu w ofierze. Miał 84 lata, słuszny wiek, dopiero jakieś pół roku temu zaczęły się u niego problemy ze zdrowiem wcześniej śmigał po mieście bez żadnych ograniczeń. Ogólnie to bardzo ciekawa postać była - typowy przedstawiciel złotej przedwojennej młodzieży polskiej, człowiek o wysokiej ogładzie towarzyskiej, kulturze osobistej, sporej erudycji, zaciekły antysemita (który sie tego nie wstydził), rozwodnik i samotnik z wyboru, architekt o pewnym uznaniu w Białymstoku, m.in. zaprojektował kościół w którym będzie miał jutro pogrzeb czyli św. Kazimierza (nie mów że brzydki! nowatorski i ekonomiczny!), do tego sporo innych budynków, np. ten bank na skrzyżowaniu Lipowej z Sienkiewicza...
I korzystając z okazji profesor wklei jeden z najlepszych, najbardziej trafnych i przejmujących wierszy jakie wydała literatura polska: Bolesław Leśmian - Do siostry

Spałaś w trumnie snem własnym, tak cicho, po bosku,
Nie wiem, czy wszystkich naraz pozbawiona trosk?
W śmierci taka zdrobniała, niby lalka z wosku...
Kocham ten ubożuchny, ten zbolały wosk!

Trup jest zawsze samotny! Sam na sam z otchłanią!...
A właśnie ja - twój brat -
Suknię Tobie sprawiłem za dużą i tanią,
Suknię - na tamten świat!

W każdym zgonie tkwi zbrodnia, co snem się powleka.
Chociaż zbrodniarza brak...
Wszyscy winni są śmierci każdego człowieka!
O, tak! Na pewno - tak!

Winnych wskazać potrafię!... I nikt się nie broni!...
I ten - i ta - i ów!...
I ja sam! Ja - najbardziej, choć wiem, że i oni!
I ja - i oni znów...

Wina wszystkich naokół - milcząca, zbiorowa,
A my mówimy: los!
Niech od złego Bóg żywych i zmarłych zachowa!
Módlmy się o to w głos!

Tak się lękam, że jesteś wciąż głodna i chora,
Że złą otrzymam wieść -
I że przyjdziesz zza grobu któregoś wieczora
I szepniesz: "Daj mi jeść!"

I cóż wtedy odpowiem? Nic mówić nie trzeba!...
Niech mówi za mnie - Bóg!
Siostro! Już w całym świecie nie ma tego chleba,
Co by Cię karmić mógł!

Trumna twoja spoczęła w ciężarowym wozie,
Pamiętam nudny wóz.
A była niedorzeczność i drwina w tej zgrozie!
I był nieludzki mus!

Bałem się, że Cię żywcem oddamy mogile
W złym, letargicznym śnie.
I ktoś wtargnął do wozu i rzekł, że się mylę,
I uspokoił mnie.

Czekałem, aż wóz ruszy, by wlec Cię do miasta...
W skwar słońca skrzypnął wóz.
Drgnęła trumna, a była godzina dwunasta.
Żelazny zagrzmiał kłus!...

I sam nagle w tym słońcu musiałem pozostać.
Patrzyłem szynom w ślad...
Świat się zmniejszył na zawsze o twą drobną postać,
I zmalał cały świat!

I myśl wątła do mojej wsnuła się żałoby,
Niby pajęcza nić,
Myśl, że nie ma na świecie tak drogiej osoby,
Bez której nie można żyć!

Noc, przy zmarłych spędzona nazywa się - pusta!
Brak tego, o kim łkasz...
Zgniją oczy - i wyraz tych oczu - i usta.
Śmierć patrzy w kość, nie w twarz!...

Wiem, że gnijesz nabożnie i że wśród ciemnoty
Pośmiertny dźwigasz krzyż.
Lecz nie śmiem do podziemnej zaglądać Golgoty,
By sprawdzić, jak tam spisz?

Trup trzeźwieje - wyzuty z krwi i upojenia!
Już złudzeń - ani krzty!
A może Bóg omija twój zgręz bez imienia
I nie wie, że to - Ty?

Boże, odlatujący w obce dla nas strony,
Powstrzymaj odlot swój -
I tul z płaczem do piersi ten wiecznie krzywdzony,
Wierzący w Ciebie gnój!

Brak komentarzy: