niedziela, 3 lutego 2008

wirtualny ekshibicjonizm

- Georgiju Iwanowiczu, Georgiju Iwanowiczu, czy porozmawiamy znowu o Profesorze?
- Znów chcesz gadać o tym dziecku gąsko?
- Hmm, o ile wiem Profesor nie jest już dzieckiem, przynajmniej jego metryka mówi, że nie jest.
- Ach, jakaż ty naiwna! Przecież mentalnie jest on jeszcze pięciolatkiem, rozwydrzonym, rozkapryszonym bachórem! 21 lat i żadnych symptomów dojrzalości! Myśl o przyszłości bez perspektyw powinna go mobilizować, ale on nawet własną przyszłość ma w dupie, bo naiwnie wierzy, że w 2012 roku nastąpi koniec świata i dzięki temu wymiga się życiu i jego problemom! To doprawdy dziecinne. Żyje w swoim świecie, odseparowany od rzeczywistości, której jest częścią, zakłada co dzień maskę, żeby nikt go nie rozpoznał, żeby widzieć jak najmniej (bo jak zobaczy za dużo nie może potem spać i żeby znów zasnąć musi pić, a gdy wypije ma wyrzuty, zresztą i tak ostatnio nikt nie chce z nim pić), wszystko odkłada na później, jest nieuważny, krótkowzroczny i lekkomyślny!
- Ale dlaczego, dlaczego tak sie dzieje?
- Tu wchodzimy w drażliwą sferę cech osobowościowych. Jako że Profesor nie dojrzał we właściwym momencie (a nie dojrzał bo jest gapą, choć to zbyt lekkie określenie) nie mógł wytworzyć w sobie żadnych cech, które znamionowałyby jego indywidualizm. A skoro nie dojrzał, więc dalej zachowuje się jak dziecko, myśli jak dziecko, działa jak dziecko. Nie ma czasu na świadomą pracę nad sobą, ma za to nadmiar czasu na dziecinne błazeństwa. Każde doświadczenie, zamiast mobilizowac go do rozwoju, poprawy, walki z wewnętrznym wrogiem działa destrukcyjnie na jego postawę wobec świata i siebie samego i wzmacnia przez to wewnętrznego wroga z którego istnienia profesor nawet nie zdaje sobie sprawy (jego wewnętrzny policjant (wraz m.in. z Chrystusem, Achillesem, Werterem i planami na szczęśliwe życie), był jedną z ofiar wewnętrznych czystek wywołanych załamaniem nerwowym na początku 2004 roku, więc jego wewnętrzna defensywa składa się obecnie wyłącznie z ironii, kilku muzyków i pisarzy. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo mi, że część skazanych w ostatnim geście dobrej woli upadającego imperium oddelegowana została na Syberię. Więc lew Aslan byćmoże kiedyś powróci i przywróci porządek w trawionym przez chaos i anarchię państwie Profesora! Ale to zbyt długa dygresja, więc nie warto w to wierzyć). Na czym skończyłem? Ach, dynamizmy rozwojowe. Profesor ignoruje doświadczenia, które mogłyby zdynamizować jego rozwój. A to dlatego że dziecięca tchórzliwość sprawia, że każde wyzwanie życiowe (które w normalnej, dojrzałej już osobie wpływałoby pozytywnie na dalszy rozwój, będąc bodźcem motywacyjnym) on traktuje jako złowrogiego potwora przed którym trzeba czym prędzej uciekać. A najbezpieczniej jest w swojej norze króliczej, więc Profesor rzadko ją opuszcza, a gdy juz musi to zrobić rozczula się nad sobą, patrzy nieufnie na ludzi, których spotyka na zimnych ulicach i myśli tylko o powrocie do swego gniazdka, pomiędzy swoje bajki i kołysanki.
- Georgiju, jak możemy mu pomóc?
- Nie możemy.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ja pierdolę.