oto niezwykle wysubmlimowany wiersz, który jak manna z nieba spłynął na profesora podczas dzisiejszej zjarki:
Mam chochliki w głowie, mam chochliki w głowie!!!!!!!!
To nie znaczy że zwariowałem bo ich nie ma
One są i nie zwariowałem bo mam chochliki w głowie!!!!!
Oczywiście tłem dla akcji wiersza jest nadniemeńska łąka/polana z wysokim dębem na środku i gromadą dziatek wokół, kilkoma ulami pszczelimi w oddali, w porze wiosennego zachodu słońca, kiedy jest chłodno już i trawy stają się wilgotne.
A jutro będę musiał skasować tego posta.
czwartek, 31 stycznia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz